Bohaterowie
Sam McKindley |
Justin Bieber |
3. Kiss me under the mistletoe
Wyglądało na to, że kolejne Boże Narodzenie spędzę w domu dziecka, wśród nienawidzących mnie lokatorek. Jak zwykle siądziemy z opiekunką przy stole, a ona chciałaby być ze swoją rodziną przy stole. Była to akurat pani Anne Morgan. Następnego dnia w Wigilię Bożego Narodzenia znów zaczęły swoje głupie gadki Megan i Amber. Nienawidziłam ich, a wystarczało tylko, że są. Siadłam na oknie w pokoju, popijając gorącą czekoladę napisałam SMS do mojego chłopaka Justina Biebera. Tak, tak chodziłam z gwiazdą. Zwykła dziewczyna z domu dziecka, nie mająca rodziców, chodząca z idolem nastolatek na całym świecie, w tym Megan i Amber. Jedynie on poprawiał mi humor. Powiedziałam wam jak do tego doszło, że z nim chodzę ? Nie, więc powiem. Kiedyś, byłam w innym domu dziecka w Kanadzie, a dokładniej w Stratford. Chodziłam do tamtejszej szkoły i tak poznałam Justina. Zakochaliśmy się w sobie. Justin nie zapomniał o mnie gdy stał sławny. Spotykaliśmy się regularnie, ale i tak to mi nie wystarczało. Chciałam spakować walizki i uciec stamtąd, spędzić Gwiazdkę z Justinem. Dokończyłam pić czekoladę i zeszłam z parapetu. Wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam wrzucać do niej jakieś ciuchy, kosmetyki i inne bzdety. Ubrałam mój musztardowy płaszcz, czarne botki, czapkę i szalik oraz rękawiczki, chwyciłam walizkę i poszłam w stronę wyjścia. Starałam się zrobić to jak najciszej. Zamknęłam drzwi i wyszłam z placu. Pomyślałam ' Nigdy tu nie wrócę. ' . W oddali zauważyłam znajome mi auto Justina. Zdziwiłam się na jego widok, ale trudno. Zatrzymał auto i wyszedł. Jak zwykle na powitanie dał całusa.
- Sam, co ty robisz ? - spytał
- Uciekam. Uciekam stąd. Mam już tego dość.
- Nie wiem czy dobrze robisz.
- Wolałby byś być gnębiony, niż uciec i mieć wszystko w dupie ?
- Racja.
Wziął moją walizkę i wsadził do bagażnika. Wsiadłam w tym czasie do auta i założyłam słuchawki na uszy. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiliśmy, dopiero przy drugim skrzyżowaniu zaczęliśmy cokolwiek mówić. Wyciągnęłam z uszu słuchawki.
- Justin, czemu nic nie mówisz ? Zły jesteś ?
- Na co niby ?
- Nie nic.
- Na ciebie nigdy nie będę zły.
- To dobrze, bo już myślałam.
- To nie myśl tyle kotku. Jedziemy do galerii, bo trzeba kupić prezenty.
- Okey.
- A co kupimy Jazzy i Jaxonowi ?
- Jazzy może jakąś lalkę, a Jaxonowi się zobaczy.
- Wiem, że moja mama chce jakieś kolczyki, babcia nową maszynę do szycia, a dziadek jakieś rzeczy do ogrodu, tata zegarek, a Susan jakąś biżuterię. A ty kochanie coś byś chciała ?
- Sama nie wiem, przydałby się jakiś telefon bo ten się rozlatuje i jakiś ciuch, ale to nie na prezent, bo nie będę miała jak się pokazać przed twoją rodziną.
- Dobrze, wybierzesz sobie coś.
- Dzięki.
- Okey, to skręcamy na galerię.
Skręciliśmy do galerii. Zaparkowaliśmy auto na parkingu i ruszyliśmy na zakupy. Na początku skierowaliśmy się do sklepu z zabawkami. Kupiliśmy Jazzy interaktywną lalkę, a Jaxonowi auto w którym może jeździć. Następnie poszliśmy do sklepu ogrodniczego i kupiliśmy coś dziadkowi Justina. Poszliśmy jeszcze do sklepu z elektronicznymi rzeczami i kupiliśmy maszynę. Następnie poszliśmy do sklepu jakiegoś projektanta. Szybko znalazłam dla siebie odpowiednią sukienkę. Czerwona rozkloszowana na dole, z tiulem do kolan, do tego czarne szpilki i kopertówka. Na końcu poszliśmy do jubilera. Dla Pattie wybraliśmy złote kolczyki z kamieniami, a dla Susan srebrną bransoletkę, a dla Jeremiego czarny zegarek.
- Sam, który pierścionek Ci się podoba ?
- Ten jest śliczny - wskazałam na srebrny pierścionek z kwiatem z diamentów.
- Okey. Leć wybrać sobie telefon, zaraz przyjdę.
- Dobrze. Będę w sklepie na przeciwko.
Nie wiedziałam co Justin knuje. Weszłam do sklepu i mój wzrok skierował się na białego iPhona 4s. Wiedziałam, że ten telefon chcę mieć. Odwróciłam się, a za mną stał już uśmiechnięty Justin.
- To co sobie wybrałaś ?
- To cudeńko - powiedziałam i wskazałam na iPhona.
- Na pewno ?
- Tak.
Wziął jedno pudełko z białym iPhonem i poszedł do kasy. Zapłacił i poszliśmy do auta zanieść zakupy i wróciliśmy coś zjeść. Kupiliśmy w McDonaldzie duże nuggetsy i frytki oraz colę. Uwielbialiśmy je z Justinem jeść. Gdy Justin jadł powiedziałam mu że idę do ubikacji,a tak naprawdę poszłam do sklepu kupić coś Justinowi. Stwierdziłam, że nieśmiertelnik będzie w sam raz. Wróciłam i dokończyliśmy jedzenie i poszliśmy do auta. Było już ciemno. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu Justina, w którym miała odbywać się Boże Narodzenie. Po domu krzątała się mama i babcia Justina przygotowujące potrawy. Zanieśliśmy z Justinem prezenty na górę. Rozebraliśmy się z płaszczy, czapek i tak dalej. Nagle Justin zaciągnął mnie do swojego pokoju i przycisnął do ściany. Zaczął rozpinać moje spodnie i wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie jestem gotowa Justin.
- Spoko rozumiem - powiedział i pocałował namiętnie w usta. Po pocałunku poszłam wziąć prysznic i położyłam się na łóżku. Gdy wszyscy poszli spać wraz z Justinem zanieśliśmy prezenty kładąc je pod choinkę i wróciliśmy do łóżka. Rano obudził mnie wesoły głosik Jazzy, która siedziała na krawędzi łóżka.
- O cześć Jazzy ! - powiedziałam i przytuliłam ją do siebie.
- Cześć Sam. Budź Justina i chodź otwierać prezenty !
- Okey, to chodź damy Justinowi po buziaku i na pewno wstanie.
- Dobra.
Plan zadział i Justin obudził się.
- Od kogo te dwa słodkie buziaki ? - spytał.
- Ode mnie i Sam - powiedziała Jazzy - chodź prezenty otwierać !
- Już idę.
Zeszliśmy z Justinem z łóżka i ubraliśmy się na szybko. Założyłam t-shirt i rurki i Justin to samo. Wziął Jazzy na ręce i zeszliśmy na dół. Gdy byliśmy na dole Jazzy założyła Justinowi czapkę Mikołaja i powiedziała, że ma rozdawać prezenty. Siadł koło choinki i rozdawał prezenty. Gdy wszyscy je dostali poszłam z Justinem i naszymi prezentami na górę. Ubrałam czarne rurki i czerwony sweter w skandynawskie wzory oraz czapkę Mikołaja. Gdy Justin się przebierał otworzyłam pudełko z iPhonem i zaczęłam go rozpracowywać. Przełożyłam kartę SIM ze starego i włożyłam do iPhona.
- Nie nic.
- Na ciebie nigdy nie będę zły.
- To dobrze, bo już myślałam.
- To nie myśl tyle kotku. Jedziemy do galerii, bo trzeba kupić prezenty.
- Okey.
- A co kupimy Jazzy i Jaxonowi ?
- Jazzy może jakąś lalkę, a Jaxonowi się zobaczy.
- Wiem, że moja mama chce jakieś kolczyki, babcia nową maszynę do szycia, a dziadek jakieś rzeczy do ogrodu, tata zegarek, a Susan jakąś biżuterię. A ty kochanie coś byś chciała ?
- Sama nie wiem, przydałby się jakiś telefon bo ten się rozlatuje i jakiś ciuch, ale to nie na prezent, bo nie będę miała jak się pokazać przed twoją rodziną.
- Dobrze, wybierzesz sobie coś.
- Dzięki.
- Okey, to skręcamy na galerię.
Skręciliśmy do galerii. Zaparkowaliśmy auto na parkingu i ruszyliśmy na zakupy. Na początku skierowaliśmy się do sklepu z zabawkami. Kupiliśmy Jazzy interaktywną lalkę, a Jaxonowi auto w którym może jeździć. Następnie poszliśmy do sklepu ogrodniczego i kupiliśmy coś dziadkowi Justina. Poszliśmy jeszcze do sklepu z elektronicznymi rzeczami i kupiliśmy maszynę. Następnie poszliśmy do sklepu jakiegoś projektanta. Szybko znalazłam dla siebie odpowiednią sukienkę. Czerwona rozkloszowana na dole, z tiulem do kolan, do tego czarne szpilki i kopertówka. Na końcu poszliśmy do jubilera. Dla Pattie wybraliśmy złote kolczyki z kamieniami, a dla Susan srebrną bransoletkę, a dla Jeremiego czarny zegarek.
- Sam, który pierścionek Ci się podoba ?
- Ten jest śliczny - wskazałam na srebrny pierścionek z kwiatem z diamentów.
- Okey. Leć wybrać sobie telefon, zaraz przyjdę.
- Dobrze. Będę w sklepie na przeciwko.
Nie wiedziałam co Justin knuje. Weszłam do sklepu i mój wzrok skierował się na białego iPhona 4s. Wiedziałam, że ten telefon chcę mieć. Odwróciłam się, a za mną stał już uśmiechnięty Justin.
- To co sobie wybrałaś ?
- To cudeńko - powiedziałam i wskazałam na iPhona.
- Na pewno ?
- Tak.
Wziął jedno pudełko z białym iPhonem i poszedł do kasy. Zapłacił i poszliśmy do auta zanieść zakupy i wróciliśmy coś zjeść. Kupiliśmy w McDonaldzie duże nuggetsy i frytki oraz colę. Uwielbialiśmy je z Justinem jeść. Gdy Justin jadł powiedziałam mu że idę do ubikacji,a tak naprawdę poszłam do sklepu kupić coś Justinowi. Stwierdziłam, że nieśmiertelnik będzie w sam raz. Wróciłam i dokończyliśmy jedzenie i poszliśmy do auta. Było już ciemno. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do domu Justina, w którym miała odbywać się Boże Narodzenie. Po domu krzątała się mama i babcia Justina przygotowujące potrawy. Zanieśliśmy z Justinem prezenty na górę. Rozebraliśmy się z płaszczy, czapek i tak dalej. Nagle Justin zaciągnął mnie do swojego pokoju i przycisnął do ściany. Zaczął rozpinać moje spodnie i wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie jestem gotowa Justin.
- Spoko rozumiem - powiedział i pocałował namiętnie w usta. Po pocałunku poszłam wziąć prysznic i położyłam się na łóżku. Gdy wszyscy poszli spać wraz z Justinem zanieśliśmy prezenty kładąc je pod choinkę i wróciliśmy do łóżka. Rano obudził mnie wesoły głosik Jazzy, która siedziała na krawędzi łóżka.
- O cześć Jazzy ! - powiedziałam i przytuliłam ją do siebie.
- Cześć Sam. Budź Justina i chodź otwierać prezenty !
- Okey, to chodź damy Justinowi po buziaku i na pewno wstanie.
- Dobra.
Plan zadział i Justin obudził się.
- Od kogo te dwa słodkie buziaki ? - spytał.
- Ode mnie i Sam - powiedziała Jazzy - chodź prezenty otwierać !
- Już idę.
Zeszliśmy z Justinem z łóżka i ubraliśmy się na szybko. Założyłam t-shirt i rurki i Justin to samo. Wziął Jazzy na ręce i zeszliśmy na dół. Gdy byliśmy na dole Jazzy założyła Justinowi czapkę Mikołaja i powiedziała, że ma rozdawać prezenty. Siadł koło choinki i rozdawał prezenty. Gdy wszyscy je dostali poszłam z Justinem i naszymi prezentami na górę. Ubrałam czarne rurki i czerwony sweter w skandynawskie wzory oraz czapkę Mikołaja. Gdy Justin się przebierał otworzyłam pudełko z iPhonem i zaczęłam go rozpracowywać. Przełożyłam kartę SIM ze starego i włożyłam do iPhona.
O 17 : 00.
Siedliśmy do stołu, ja obok Justina. Podzieliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy jeść bożonarodzeniowe potrawy przygotowane przez mamę i babcię Justina. Gdy zjedliśmy po każdej z potraw Justin nagle wstał od stołu i kazał mi zrobić to samo. Wstałam, a ten zaprowadził mnie pod jemiołę, klęknął przede mną i wyciągnął jakieś czerwone pudełeczko z kieszeni. Otworzył je i spytał :
- Sam McKindley, chcesz zostać moją żoną ?
Rozpłakałam się i przez łzy powiedziałam :
- Tak !
Justin założył mi pierścionek, który sama wcześniej wybrałam na palec, a ja rzuciłam się na niego oraz złożyłam pocałunek na jego ustach. Kładąc się do łóżka wiedziałam, że tego Bożego Narodzenie nie zapomnę do końca życia i to dzięki Justinowi.
- - - - - - - - - -
Takie świąteczne, a dla was czytelników WESOŁYCH ŚWIAT ! ♥
Pozdrawiam vougedream.